10:02 PM

Paleta Naked Chocolate z Makeup Revolution

Uwielbiam cienie do powiek i mam ich całkiem sporo w swoich zbiorach. Gdy tylko mam więcej czasu, siadam i tworzę różne makijaże. Jeśli będziecie zainteresowani, to pokażę Wam wszystkie moje paletki i pojedyncze cienie. Paleta Naked Chocolate z Makeup Revolution jest ze mną od sierpnia, zatem miałam dużo czasu, aby wyrobić sobie o niej zdanie.
Paletę można kupić w wielu drogeriach internetowych, a także stacjonarnie (Jasmin, Drogerie Polskie). Jej cena to 39,90zł. Zawiera 16 cieni do powiek w czekoladowych odcieniach. Znajdziemy tu zarówno błyszczące cienie jak i matowe. Paleta posiada duże lusterko i aplikator - pacynkę, którego ja nie używam, o wiele lepiej sprawdzają się pędzle. Opakowanie wygląda jak tabliczka białej czekolady. Do palety dołączona jest folia, na której umieszczone są nazwy cieni, które kojarzą się z czekoladą. To nie koniec czekoladowych niespodzianek. Kolejny czekoladowy akcent to zapach! Myślę, że fanki słodkości nie będą mogły się oprzeć!

Paleta ma piękne kolory utrzymane w podobnej, głównie ciepłej tonacji - znajdziemy to przede wszystkim brązy, beże i pochodne tych kolorów. Pigmentacja tych cieni jest zadowalająca, na powiekach są widoczne i nie trzeba nakładać ich niezliczoną ilość razy, żeby coś dostrzec. Dobrze się je nakłada oraz rozciera. Nie są tępe i suche, ale mają jakby mokrą konsystencję, dzięki czemu nie pylą tak jak np. cienie z Inglota. Na moich powiekach utrzymują się równie długo co cienie innych, droższych marek. W palecie dwa cienie są większe od pozostałych Smoothly oraz Way - producent przewidział, że najczęściej używany cień to cielisty, który nakładamy na całą powiekę oraz błyszczący, który może służyć jako rozświetlacz. Najczęściej używam cieni matowych: Tob-le-rone oraz Milky które są na samym dole palety oraz złotego (cień pod dużym cielistym) do podkreślenia kącika oka. Możemy nią stworzyć zarówno dzienny makijaż jak i wieczorowy.
Paleta wykonana jest z porządnego plastiku. W środku znajdziemy bardzo duże lusterko umożliwiające bezproblemowy makijaż. Dołączony jest również obustronny aplikator, przeznaczony do nakładania cieni.
Musze wspomnieć także o wadach. Minusem tej palety jest jej zamykanie - opakowanie jest masywne i raczej solidne, jednak samo zamknięcie pozostawia wiele do życzenia. Po kilku miesiącach użytkowania zepsuło się, pękła górna część i paleta się nie zamyka. Oczywiście, jeśli trzymamy ją tylko w domu to nie będzie nam to bardzo przeszkadzać, jednak oczekiwałam, że zamykanie będzie bardziej wytrzymałe.

Podsumowując, uważam, że to godna uwagi paleta, dobra jakościowo z mnóstwem ciekawych kolorów. Utrzymana jest w ciepłej tonacji, fanki brązów powinny być z niej zadowolone. Na korzyść przemawia także cena. Makeup Revolution oferuje także inne "czekoladki". Mnie wpadła w oko także Death by Chocolate, która ma bardziej zróżnicowane kolory, znajdziemy w niej m.in. fiolety. Jeśli nie chcecie wydać dużo pieniędzy na paletę cieni, a dostać dużo ładnych i napigmentowanych kolorów to polecam Wam ją serdecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzielcie się swoją opinia, komentujcie, staram się odpowiadać na Wszystkie pytanie. Zapraszam! :)

Copyright © 2016 Mummy of 2 boys , Blogger
h